Tłumaczenie artykułu Gary'ego Steiner'a, opublikowanego w gazecie New York Times, pt. Animal, Vegetable, Miserable. Gary Steiner jest filozofem i wykładowcą na uniwersytecie Bucknell w PA, USA
Ostatnio coraz więcej ludzi zaczyna wyrażać zainteresowanie pochodzeniem mięsa, które jedzą i tym, jak zwierzęta były hodowane, czy były dobrze traktowane. Czy miały wysokiej klasy życie, zanim śmierć zamieniła je na czyjś obiad?
Żadne z tych pytań jednak nie dotyczy kwestii, czy zabijanie zwierząt na jedzenie dla ludzi jest moralne. A nawet jeśli ludzie zadają to pytanie, to prawie zawsze znajdują wiele wymyślnych odpowiedzi, które uzasadniają zabijanie i spożywanie zwierząt w imię dobra człowieka.

Ściśle etyczni weganie, do których należę, zwyczajowo są rozszarpywani na kawałki za porównywanie traktowania zwierząt przez nasze społeczeństwo do masowego morderstwa. Czy ktoś na poważnie uważa, że zwierzęta cierpią choćby w sposób ledwo porównywalny do ludzkiego cierpienia? Ci, którzy odpowiadają stanowczo "nie", zazwyczaj oponują w jeden z tych dwóch sposobów:
Niektórzy sugerują, że istoty ludzkie, nie zwierzęta, są stworzone na obraz Boga, a tym samym znajdują się znacznie bliżej Boskości niż 'nie-ludzkie' zwierzę; zgodnie z tym rozumowaniem, zwierzęta zostały stworzone wyłącznie na użytek ludzi i mogą zostać wykorzystywane bez skrupułów, aby zaspokoić ludzkie potrzeby i pragnienia. Stanowisko celowej dewaluacji zwierząt w dużej mierze popiera Biblia i pisma chrześcijańskich myślicieli, takich jak Augustyn i Tomasz z Akwinu.
Inni twierdzą, że ludzka zdolność do abstrakcyjnego myślenia sprawia, że jesteśmy w stanie cierpieć w sposób, jaki jakościowo i ilościowo przekracza cierpienia 'nie-ludzkiego' zwierzęcia. Filozofowie tacy jak Jeremy Bentham, który znany jest z tego, że ocenia moralny status nie na podstawie zdolności językowych czy racjonalnego myślenia, ale na podstawie zdolności do cierpienia, uważają, że ponieważ zwierzęta nie są zdolne do myślenia abstrakcyjnego, są one uwięzione w wiecznej teraźniejszości, nie mają pojęcia dalszej przyszłości, tak więc nie można powiedzieć, że zależy im na dalszym istnieniu.
Najbardziej przenikliwa i obrazoburcza odpowiedź na tego rodzaju rozumowanie pochodzi od pisarza Isaaca Bashevisa Singera, zawarta w opowiadaniu "Listy do pisarza", w którym nazwał on rzeź zwierząt "wieczną Treblinką".
Opisuje w nim historię mężczyzny i myszy. Mężczyzna, Herman Gombiner, rozważa swoje miejsce w kosmicznym porządku rzeczy i stwierdza, że istnieje podstawowe powiązanie między jego istnieniem jako "dziecka Bożego" a "świętym stworzeniem" przemykającym po podłodze.
Uważa on, że mysz ma pewną zdolność myślenia; Gombiner nawet myśli, że mysz ma zdolność dzielenia z nim uczuć miłości i wdzięczności. Nie jest zwykłym środkiem do zaspokojenia ludzkich pożądań, ani nie jest tylko niedogodnością, skazaną na zagładę, ale to małe stworzenie ma taką samą godność, jaką ma każda świadoma istota. W obliczu tej przyrodzonej godności, Gombiner stwierdza, że ludzkie praktyki przeznaczania zwierząt na stół w postaci żywności są odrażające i niewybaczalne.
"W obliczu tej przyrodzonej godności, Gombiner stwierdza, że ludzkie praktyki przeznaczania zwierząt na stół w postaci żywności są odrażające i niewybaczalne."
Wiele osób, które potępiają sposób, w jaki traktujemy zwierzęta hodowane dla ludzkiej konsumpcji, nigdy nie zastanawia się nad tą głęboką sprzecznością. Zamiast tego, namiętnie wzywają do "ludzkiego" hodowania zwierząt na mięso. Wielu ludzi uspokaja swoje sumienie, kupując tylko drób i jajka kur trzymanych na wolnym wybiegu, w błogiej niewiedzy, że "na wolnym wybiegu" nie znaczy zbyt wiele w praktyce, jeśli w ogóle znaczy cokolwiek. Kurczaki mogą być oznakowane jako żyjące "na wolnym wybiegu", nawet jeśli nigdy nie były na zewnątrz czy nigdy nie zobaczyły światła dziennego. A indyki? Nawet jeśli uważane za hodowane na wolnym wybiegu, to i tak całe życie spędziły w bólu i zamknięciu, i życie to zakończył rzeźnicki nóż.
Jak to się dzieje, że inteligentni ludzie, którzy rzekomo wyrażają głęboką troskę o to, żeby zwierzętom zapewnić dobre warunki i szacunek, przymykają oko na takie praktyki? I jak ludzie mogą nadal jeść mięso, kiedy już się dowiedzą, że prawie 53 miliardy zwierząt lądowych jest zabijanych każdego roku dla ludzkiej konsumpcji? Najprostsza odpowiedź jest taka, że większości ludzi zwyczajnie nie obchodzi życie i los zwierząt. Jeśli by ich to obchodziło, zebraliby jak najwięcej informacji na temat tego, w jaki sposób nasze społeczeństwo systematycznie znęca się nad zwierzętami, i wtedy dokonaliby bardzo prostego i bardzo trudnego wyboru: zaniechaliby spożywania wszystkich produktów zwierzęcych.
Łatwą częścią tej decyzji jest jasne zobaczenie tego, co wymaga etyka, i potem tylko postępowanie w ten sposób.
Trudna część: Jeszcze nie żyłeś, aż spróbowałeś funkcjonować jako ścisły weganin w oszalałym na punkcie mięsa społeczeństwie.
Co kiedyś było prostymi czynnościami, stało się ciągłą gehenną. Można by pomyśleć, że wyeliminowanie ze swojej diety mięsa, jajek i produktów mlecznych jest takie proste, ale to sięga dużo dalej.
Bycie naprawdę ścisłym weganinem, oznacza unikanie wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego, a więc takich materiałów jak skóra, jedwab i wełna, a także całego spektrum kosmetyków i leków. Im więcej kopiesz, tym więcej znajdujesz takich produktów, o których byś nigdy nie pomyślał, że przy ich produkcji używa się składników zwierzęcych, np. wino i piwo (karuk, rodzaj żelatyny, otrzymywany z pęcherzy rybnych, często jest używany do klarowania tych napojów), cukier rafinowany (węgiel kostny czasami jest używany do wybielania) lub Band-Aid (plaster) (klej jest pochodzenia zwierzęcego). W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że te małe paski dla złagodzenia bólu, dodawane do prawie każdej żyletki, zawierają tłuszcz zwierzęcy.
Idąc dalej tą drogą, oznacza karkołomnie spoglądanie w otchłań, parafrazując Nietzschego, która w końcu zacznie patrzeć w ciebie.
Wyzwania stojące przed weganinem nie kończą się na nakrętkach i śrubkach materialnej egzystencji. Możesz napotkać sporo trudności towarzyskich, z których chyba główną będzie kwestia, jakie masz odczucia co do spędzania czasu z ludźmi, którzy nie są weganami.
Czy w porządku jest zjeść obiad z ludźmi, którzy jedzą mięso? Co odpowiedzieć, kiedy towarzysz obiadu mówi: "Tak naprawdę, to jestem wegetarianinem - w domu nie jem czerwonego mięsa." (Słyszałem to wiele razy, bez żadnych uwag z mojej strony.) Co zrobić, kiedy ktoś podczas obiadu zaczyna cię przypiekać (że tak powiem) na temat twojej etyki wegańskiej? (Mądrzy weganie zawsze zwlekają, aż nie ma już na stole jedzenia). Albo kiedy ktoś zaczyna cię oskarżać, że uważasz się za wyższego moralnie od innych, lub że śmieszne jest takie martwienie się o zwierzęta, kiedy na świecie istnieje tak wiele cierpienia ludzkiego? (Uśmiechnij się grzecznie i poproś o podanie seitana.)
Będę szczery: Ogólnie rzecz biorąc, jedzący mięso to ludzie zadufani w sobie. Liczba wegan, których znam osobiście: ... 5. A jestem weganinem od prawie 15 lat, i przedtem byłem wegetarianinem przez niemal 15 lat.
Pięciu. Straciłem więcej niż tylu przyjaciół przez sprzeczki na temat etyki dotyczącej zwierząt. Jeden lapidarny wniosek jest taki, że ludzie śmiertelnie poważnie traktują przywilej wykorzystywania zwierząt jako źródła satysfakcji. Nie tylko w formie żywności, ale jako zwierzęta juczne, jako surowce i źródło rozrywki - wykorzystując złapane dzikie zwierzęta w ogrodach zoologicznych, cyrkach itp.
To wykorzystywanie zwierząt jest tak zinstytucjonalizowane, tak normalne w naszym społeczeństwie, że trudno jest znaleźć krytyczny dystans potrzebny, aby zobaczyć to jako horror, jakim jest: tyle form poddaństwa i niewoli – a w przypadku zabijania zwierząt dla spożycia przez ludzi oraz do innych celów –to jest po prostu morderstwo.
Ludzie, którzy są etycznymi weganami, uważają, że różnica w inteligencji ludzkich i nie-ludzkich zwierząt nie ma moralnego znaczenia. Fakt, że mój kot nie może docenić późniejszych symfonii Schuberta i nie może wykonywać rozumowania sylogistycznego, nie znaczy, że mam prawo używać go jako organicznej zabawki, tak jakbym był w jakiś sposób nie tylko moralnie wyższy od niego, ale jeszcze do tego miałbym praktycznie prawo traktować go jako przedmiot o minimalnej wartości rynkowej.
Zostaliśmy wytrenowani przez historyczne myślenie, będąc tego ledwo świadomi, żeby uważać "nie-ludzkie" zwierzęta jako zasoby, które mamy prawo wykorzystać w każdy sposób, który zaspokoi nasze potrzeby i pragnienia. Tak, istnieją prawa o dobrym traktowaniu zwierząt. Ale przepisy te zostały sformułowane przez, i są pilnowane przez osoby, które wychodzą z pozycji, że zwierzęta są zasadniczo niższe od ludzi. W najlepszym przypadku, te prawa sprawiają, że warunki życia zwierząt są bardzo nieznacznie lepsze - aż do momentu, kiedy wyślemy je do rzeźni.
Pomyśl o tym, kiedy kupujesz swojego indyka z wolnego wybiegu, który nie ma absolutnie powodu być wdzięczny za Święto Dziękczynienia. To, co on miał, to jedynie krótkie i bolesne życie, dzięki nam, inteligentnym, współczującym ludziom.
link